Tajlandia i Kambodża podpisały w niedzielę w Malezji wspólną deklarację, zobowiązując się do zakończenia działań wojennych na ich od dawna spornej granicy. Ceremonii przewodniczył prezydent USA Donald Trump jako kluczowy świadek. Porozumienie, nazwane Porozumieniami Pokojowymi z Kuala Lumpur, zostało podpisane na marginesie 47. Szczytu ASEAN, w otoczeniu flag amerykańskich i wyrazistych słów „Delivering Peace” (Dając Pokój). Zdjęcia ukazują przywódców trzymających dokument.
W podpisaniu umowy wzięli udział premier Tajlandii Anutin Charnvirakul i premier Kambodży Hun Manet, którym towarzyszył premier Malezji Anwar Ibrahim, rotacyjny przewodniczący Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN). Trump, który właśnie w dramatyczny sposób przybył na międzynarodowe lotnisko w Kuala Lumpur, gdzie zatańczył swój popisowy taniec z lokalnymi artystami, nazwał to wydarzenie „doniosłym dniem dla wszystkich mieszkańców Azji Południowo-Wschodniej”. W krótkim przemówieniu pochwalił „odważne przywództwo” obu premierów Azji Południowo-Wschodniej, doceniając „niestrudzone wysiłki” swojej administracji i serię nocnych telefonów, które odmieniły bieg wydarzeń. „Świat potrzebuje przywódców, którzy są gotowi bronić pokoju” – oświadczył Trump, dodając, że umowa może „uratować miliony istnień ludzkich”.

Porozumienie opiera się na tymczasowym zawieszeniu broni ustanowionym w lipcu po najkrwawszych starciach między oboma narodami od dziesięcioleci. Pięciodniowy wybuch przemocy w pobliżu starożytnej świątyni Preah Vihear – obiektu światowego dziedzictwa UNESCO przyznanego Kambodży przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w 1962 roku, ale zaciekle zwalczanego przez tajskich nacjonalistów – pochłonął ponad 40 ofiar śmiertelnych i zmusił do przesiedlenia około 300 000 osób. Wymiana ognia artyleryjskiego i potyczki spowodowały przesiedlenie rodzin, wstrzymanie handlu przygranicznego i wywołały obawy przed szerszym konfliktem regionalnym. Interwencja Trumpa nastąpiła błyskawicznie: zagroził przerwaniem trwających negocjacji taryfowych i nałożeniem kar gospodarczych, jeśli obie strony nie ustąpią. Posunięcie to, zdaniem amerykańskich urzędników, zostało opisane jako wykorzystanie ogromnych wpływów handlowych USA w regionie.

Zgodnie z nową deklaracją, Tajlandia zobowiązała się do uwolnienia 18 zatrzymanych kambodżańskich żołnierzy pojmanych podczas lipcowych walk, a Kambodża wycofa ciężką artylerię ze strefy spornej. Porozumienie przewiduje również wspólne operacje rozminowywania, instalację tymczasowych oznaczeń granicznych oraz rozmieszczenie obserwatorów ASEAN, w tym zespołów malezyjskich, w celu monitorowania przestrzegania postanowień. Oba państwa zobowiązały się do zwalczania transgranicznych oszustw i handlu narkotykami, problemów, które nękają nieszczelną granicę. Hun Manet, syn długoletniego kambodżańskiego przywódcy Hun Sena, podziękował Trumpowi za jego „zdecydowane przywództwo”.

Charnvirakul, wypowiadając się ostrożniej w obliczu wewnętrznych nacisków nacjonalistycznych w Tajlandii, stwierdził, że umowa była osiągnięciem dwustronnym „ułatwionym” przez Stany Zjednoczone i Malezję, a nie pełnowymiarową mediacją. Bangkok od dawna nalegał na rozwiązanie kwestii granicznej bez ingerencji z zewnątrz, postrzegając świątynię i otaczające ją tereny jako integralną część swojego dziedzictwa kulturowego. Moment podpisania umowy był wzruszający: został on przyspieszony o kilka godzin, aby dostosować się do skróconego harmonogramu Charnvirakula po śmierci szanowanej Królowej Matki Tajlandii w sobotę, co wywołało żałobę w całym kraju. Charnvirakul natychmiast po podpisaniu umowy opuścił Malezję, aby wziąć udział w uroczystościach w Bangkoku.

Spór o Preah Vihear ma ponad stuletnie korzenie i sięga czasów kolonialnych, kiedy to francuskie mapy pozostawiły niejasne granice między byłymi terytoriami indochińskimi. Konflikty miały charakter cykliczny, w latach 2008 i 2011, kiedy to w wyniku ostrzału zginęły dziesiątki osób, często podsycane polityką wewnętrzną. Analitycy zauważają, że współzależność gospodarcza, z dwustronnym handlem przekraczającym 10 miliardów dolarów rocznie, od dawna łagodziła otwartą wojnę, ale nierozstrzygnięte roszczenia o suwerenność podtrzymują ten stan rzeczy.

Rola Trumpa pokazuje jego zwrot w kierunku asertywnej dyplomacji w Azji, gdzie zachwalał podobne rozejmy wynegocjowane w ramach kampanii Nobla. Wizyta przyniosła natychmiastowe korzyści wykraczające poza pokój: w ciągu kilku godzin od lądowania sfinalizował wzajemne umowy handlowe z Malezją i Kambodżą, kluczowe porozumienie w sprawie minerałów z Tajlandią, mające na celu przeciwdziałanie chińskiej dominacji na rynku pierwiastków ziem rzadkich, oraz ramy negocjacji z Wietnamem. Cła na eksport z tych krajów będą oscylować w granicach 19-20%, ale Trump obiecał „solidny” handel „dopóki będą żyć w pokoju”. Umowy, ogłoszone w trakcie szczytu, mają na celu zabezpieczenie amerykańskich łańcuchów dostaw półprzewodników i pojazdów elektrycznych, a jednocześnie pogłębienie więzi obronnych, zwłaszcza z Tajlandią, wieloletnim sojusznikiem.

Gdy Trump opuszczał ceremonię, udając się na kolejne szczyty – i zbliżającą się podróż po Azji – obrazy podpisania porozumienia wciąż powracały, niczym migawkowy obraz kruchego optymizmu w regionie naznaczonym rywalizacją mocarstw. To, czy porozumienia przetrwają, czy zblakną jak dawne rozejmy, wystawi na próbę trwałość tego dokumentu w obliczu historii.
Oryginalną wersję tego artykułu można znaleźć na stronie Wiadomości z Pattaya.




